Nowa Kultura - wskaźnik 10 - Modlitwa nieustanna
Wskaźnik 10 – to odpowiedź na pytanie: jak modlić się nieustannie?
Wyjdę od przykładu z życia Pana Naszego
Jezusa, który u Marka często przebywa w synagodze, który była miejscem modlitwy i wplata ją w aktywne owocne życie. Jest o tym mowa w Ewangelii Marka./zob. Mk 1, 29 – 39./
Modlitwa bez zmęczenia
W synagodze Jezus działa w
zdumiewający sposób.
Główny posiłek w dniu szabatu
podawano natychmiast po powrocie z synagogi o godzinie szóstej czyli naszej 12 – tej.
Po emocjonujących i
wyczerpujących wydarzeniach podczas nabożeństwa w synagodze, Jezus mógł słusznie domagać się wypoczynku.
Kiedy jednak doniesiono mu o
kobiecie, potrzebującej pomocy, nie myśląc o sobie, znowu zaczyna działać.
Chorobę teściowej Talmud
nazywa palącą gorączką.
Do dnia dzisiejszego dużo ludzi
choruje na nią w tej części Galilei.
Ponieważ była znana więc w
Talmudzie były opisywane metody postępowania zapisane przez wróżbitów.
Jezus tu i podobnie jak wcześniej
zignorował te sztuczki popularnej magii.
Jednym gestem i słowem
niezrównanego autorytetu i mocy, uzdrowił kobietę.
Nieraz moi bliscy mówili, że
podziwiają moją cierpliwość, wtedy im odpowiadałem, że nie jest cierpliwość, lecz zainteresowanie.
Czynienia cudów Jezus nie
odczuwał jako uciążliwego obowiązku.
Jezus pomagał instynktownie,
ponieważ był w najwyższym stopniu zainteresowany wszystkimi, którzy potrzebowali jego pomocy.
Coś o uczniach
Uczniowie dopiero co od niedawna
znali Jezusa, ale już od zaraz zaczęli nieść do niego swoje kłopoty.
Teściowa chorowała, co zakłóciło
normalny bieg spraw domowych.
Teściowa przywrócone zdrowie
przeznacza na odnowioną służbę.
Jezus po to nam pomaga, abyśmy
my mogli modlić się skutecznie i potem skutecznie pomagać innym.
Aby to zrozumieć rozwinę tekst z
Koheleta:
„Nuże więc ! W weselu chleb swój spożywaj i w radości pij swoje wino !
Bo już ma upodobanie Bóg w twoich czynach”/por. Kohelet 9, 7./
W 1976 roku odbyła się we
Wrocławiu pierwsza Oaza modlitwy.
To dwa dni były dla mnie
odkryciem nowego sposobu
modlitwy.
Przyjechał od ks. F. Blachnickiego
mąż Boży Ryszard. Zauważyłem od powitania go na stacji, że nie pozwolił mi iść dalej zanim się nie pomodlił przed opuszczeniem peronu.
Niezwykła prostota jego
spontanicznej modlitwy robiła na mnie ogromne wrażenie.
Zawsze wydawało mi się, że
Ryszard podejmuje niedawno przerwaną, intymną rozmowę z Jezusem.
Kiedy wróciłem po Oazie do
Centrum w jednej z parafii wrocławskiej, to poprosiliśmy Boga, ażeby również nam dał taką bliską relację z Jezusem jaką miał Ryszard.
Od tego czasu Jezus dał nam siły, by
samemu prowadzić takie modlitwy. Jezus stał się dla mnie ośrodkiem mojego życia i towarzyszem wszystkich moich podróży.
Jezus ma upodobanie w każdej
mojej czynności, tak jest napisane: „Nuże więc ! W weselu chleb swój spożywaj i w radości pij swoje wino !
Bo już ma upodobanie Bóg w twoich czynach”/por. Kohelet 9, 7./
Bóg interesuje się mną.
Jest przyjacielem, z którym mogę
porozmawiać o wszystkim, co wydarza się w moim życiu.
On dzieli moją radość i mój ból,
moje nadzieje i niepokoje.
On jest obecny, kiedy wierzący
otwiera przede mną swoje serce, słucha razem ze mną, ale robi to lepiej niż ja.
A kiedy wierzącego już nie
ma, rozmawiam z nim o wizycie, robię swego rodzaju „waloryzację”.
Czyż wieczorem nie śpiewamy:
„Wszystkie nasze dzienne sprawy, przyjm litośnie Boże prawy …”
Tego nauczyłem się i stało się to
moi zwyczajem w ciągu całego życia, mianowicie, że z wszystkimi kłopotami należy przyjść do Jezusa i prosić Go o pomoc.